29 kwietnia 2024

W zdrowym stylu

Sposoby walki z otyłością to m.in. prawidłowe odżywianie, optymalny sen, aktywność fizyczna. W teorii nie jest to skomplikowane, gorzej z praktyką. O wykorzystaniu medycyny stylu życia w pracy z pacjentami, która jest długofalowym procesem, w rozmowie z Renatą Jeziółkowską opowiada DR N. MED. Olga Rostkowska, Wiceprezes ORL w Warszawie.

 

autor: OLGA ROSTKOWSKA, wiceprezes ORL w Warszawie

Jest pani specjalistką w dziedzinie chorób wewnętrznych, posiada pani certyfikaty z medycyny stylu życia. Rozpocznijmy więc rozmowę od zależności między otyłością a trybem życia.

Otyłość jest bardzo złożoną chorobą. Z jednej strony są czynniki psychologiczne, z drugiej przyzwyczajenia wyniesione z domu, dotyczące m.in. diety i aktywności fizycznej. Bardzo istotna w leczeniu otyłości jest regulacja rytmu dobowego i wypoczynek, bo zaburzenia snu wpływają na nasz „apetyt” na węglowodany, czyli cukry, i na kontrolę pewnych impulsów. U części osób mamy jednak do czynienia z zaburzeniami hormonalnymi, np. na tle predyspozycji genetycznych.

 

Jakie jest generalnie podejście do medycyny stylu życia? To pewien trend, który dopiero znajduje swoje miejsce w medycynie?

Medycyna stylu życia w swoich podstawach to nic nowego. Taki trend utrzymuje się od dawna. Powtarzamy jak mantrę, że duże znaczenie ma prewencja otyłości, edukacja zdrowotna. Nie jest to zatem nowość, a raczej fundamentalna sentencja leżąca u podstaw medycyny, prezentowana w świeży, nowoczesny sposób. Wracamy do korzeni, odkrywamy na nowo całościowe podejście do zdrowia, ujęcie systemowe. Medycyna stylu życia powinna być obecna w różnych obszarach funkcjonowania społecznego. Łączy się świetnie np. z ochroną środowiska. Pojawia się tu aspekt przeciwdziałania zanieczyszczaniu powietrza, uprawiania sportu, wspierania miejscowej społeczności, która produkuje dla nas warzywa, owoce czy przetwory, i zachęta, by w trosce o zdrowie spożywać to, co jest wytwarzane lokalnie. Warto podkreślić, że ciężar pracy, którą jest dbanie o zdrowie, przesuwa się z lekarza i z systemu na każdego z nas. Każdy z nas jest pacjentem medycyny stylu życia. Czy jest zdrowy, czy chory, młody czy starszy, każdy może w sporym zakresie poprawiać swoje samopoczucie, podejmując codziennie wiele drobnych i poważniejszych decyzji wpływających na zdrowie.

 

Kluczową rolę odgrywa profilaktyka. Istotne jest kształtowanie nawyków w okresie wczesnego wychowania w domu, potem w szkole. Czy obecnie najmłodsze pokolenie jest świadomie kształtowane w prozdrowotny sposób?

W zakresie prewencji otyłości bardzo ważne są podwaliny, które zbuduje się u dzieci i młodzieży. Niedawno uczestniczyliśmy z kolegą z Prezydium ORL w Warszawie Michałem Matuszewskim w spotkaniu w Ministerstwie Edukacji z podsekretarz Katarzyną Lubnauer. Rozmawialiśmy o planach ministerstwa wprowadzenia do szkoły przedmiotu wiedza o zdrowiu. Byłby to bardzo istotny element kształtowania nawyków rzutujących na całe życie człowieka! Chcielibyśmy, aby lekcje poświęcane były m.in. wiedzy o zdrowym żywieniu, higienie snu, dbałości o relacje z innymi ludźmi, co też ma niebagatelne znaczenie dla naszego dobrostanu.

 

Bywa, że wiemy, jak żyć zdrowo, ale trudno nam teorię przekuć w rzeczywiste działania. Jakimi metodami lekarz medycyny stylu życia może trafić do pacjenta, by konsekwentnie stosował się do zaleceń?

Zawsze pytam pacjenta, na zmianach jakich nawyków najbardziej mu zależy. Zaczynamy od ankiety, od określenia priorytetów. Z tego wynika kolejność działań. Jeśli zaczynamy od kwestii żywienia, ustalamy, czy chodzi o redukcję ilości spożywanych słodyczy, mięsa, słonych przekąsek. Decydujemy, czym zastąpić te produkty, nigdy nie pozostawiamy po nich próżni.

 

Szczególnie ważna dla pacjenta jest regulacja snu, bo np. cierpi na bezsenność lub budzi się w nocy, gdyż coś go niepokoi. Stosujemy wtedy metody relaksacyjne, uczymy przygotować sypialnię do wypoczynku. Niektórzy pacjenci dawniej byli aktywni, chodzili na basen, biegali. Później coś się w ich życiu wydarzyło, co odciągnęło od sportu. Ustalamy, czy na to „coś” mamy wpływ, jak na nowo „wmontować” w ich życie aktywność fizyczną. O lekarzach medycyny stylu życia mówi się, że są coachami zdrowia. Bo to pacjent wykonuje całą pracę, my go tylko ukierunkowujemy i podnosimy na duchu, gdy w swoim dbaniu o siebie potyka się, upada. Każdy ma chwile zwątpienia, ważne, co zrobi dalej. Czasem nawet trzeba wrócić do punktu wyjścia i zastanowić się nad zmianą strategii.

 

By poznać przyczyny otyłości pacjenta, musimy zebrać dokładny wywiad lekarski, środowiskowy. Istotne jest, z kim mieszka, gdzie pracuje, czym się zajmuje, jak spędza wolny czas, czy ma wsparcie rodziny. Tworzymy „mapę” jego stylu życia. Na tej mapie lub planszy próbujemy przesunąć pewne pionki. Podkreślam: przesunąć, a nie nagle zdej-mować z planszy. Nie o to chodzi, by powiedzieć „proszę nie jeść białego pieczywa, proszę nie jeść smażonego mięsa”, i z tym zostawić pacjenta. Musimy wskazać, co w to miejsce ma jeść.

 

Również nie o to chodzi, by powiedzieć komuś, kto wciąż leży na kanapie i ogląda telewizję, żeby tego nie robił.

Musimy zaproponować w zamian coś atrakcyjnego, najlepiej do wykonywania w fajnym towarzystwie. Należy znaleźć aktywność, którą pacjent zaakceptuje, która zapełni wyrwę po rezygnacji z niezdrowej czynności czy też bezczynności. Ja lubię metodę małych kroków, bo nie każdy jest gotowy z dnia na dzień zmienić swoje życie o 180 stopni. Działamy więc stopniowo, delikatnie. Zaczynamy od małej zmiany, która się umacnia, a z czasem staje nowym nawykiem. Podam własny przykład: dawniej jeżdżenie rowerem przez cały rok nie było dla mnie oczywiste, wręcz przeciwnie. Na początku stanowiło wyzwanie, ale w pewnym momencie ciało i mózg uznały je za nową normę. Obecnie rower jest moim najczęściej używanym środkiem lokomocji.

 

Trzeba skutecznie komunikować się z pacjentem, nie oceniać, motywować.

Tak. Przestać straszyć, np.: – Jak będziesz palić papierosy, umrzesz na raka. Mówmy: – Jak przestaniesz palić, będziesz mieć więcej siły, żeby jeździć rowerem, będziesz mniej się męczyć, wchodząc po schodach, wnosząc zakupy, i jeszcze zaoszczędzisz pieniądze. Mówmy: – Przypomnij sobie, jak ci smakowało jedzenie, kiedy nie paliłeś, jak te potrawy pachną. Pokazujmy pozytywy rezygnacji ze szkodliwych nawyków.

 

Często pacjent liczy na natychmiastowe efekty. Na „magiczną” pigułkę, zastrzyk, coś co sprawiłoby, że straciłby kilka kilogramów w tydzień.

Musimy przestawić pacjenta na inny tryb myślenia. Aczkolwiek leki są potrzebne w przypadku problemów zdrowotnych skutkujących otyłością. Medycyna stylu życia nie odrzuca leków, które pomagają stracić nadmiar kilogramów. Musi być zachowana synergia. Pacjent biorący leki adekwatne do jego schorzenia, które wspomagają utratę masy ciała, często efekty widzi szybciej, jest zatem dodatkowo zmotywowany, nabiera wiatru w żagle i bardziej dba o odżywianie, trenuje. Leki w przypadku dużej otyłości dają dobry start do walki o redukcję tkanki tłuszczowej, a tym samym o zdrowie. U części osób farmakoterapia jest po prostu niezbędna.

 

Na ile profilaktyka i prowadzenie zdrowego trybu życia mogą zastąpić leki?

Metody powinny się uzupełniać. Wiele zależy od stadium otyłości. Z zasady zaczynamy od pracy z narzędziami niefarmakologicznymi. Istotne jest indywidualne podejście do każdego pacjenta, jego historia medyczna i dotychczas stosowane sposoby redukcji masy ciała. Idealnie byłoby pracować w uzupełniającym się zespole. W takim idealnym centrum leczenia otyłości mielibyśmy psychologa, dietetyka, fizjoterapeutę. Bardzo ważny jest aspekt psychologiczny. Duża część problemów, sposób podejścia do aktywności i żywienia, jest w głowie. Wiele osób zajada stres. W walce z otyłością jest podobnie, jak z przygotowywaniem zawodnika do igrzysk – potrzebny jest sztab fachowców, wsparcie otoczenia, rodziny.

 

Czy środowisko lekarskie jest otwarte na medycynę stylu życia?

Spotykam się z zaciekawieniem i dobrym odbiorem. Koledzy zapewne zdają sobie sprawę, jak trudno zmienić komuś styl życia. Każdy z nas ma lub miał nawyki, z których trudno zrezygnować. Wielu lekarzy np. pali papierosy, chociaż wiedzą doskonale, czym to skutkuje. Ale w ten sposób reagują na stres w pracy i przeciążenie. Starajmy się wykorzystywać nasze własne trudności do zrozumienia zachowań pacjentów.

 

A jak jest z innymi specjalistami i rekomendowaniem przez nich pacjentom medycyny stylu życia?

Zazwyczaj lekarz nie ma wystarczająco dużo czasu dla pacjenta. Konsultacja dotycząca stylu życia jest inna, standardowo trwa kilkadziesiąt minut. Mnie jednak zdarza się w ramach pierwszej wizyty spędzić z pacjentem półtorej godziny. Musimy przecież dobrze się poznać. Gdy zadając pytania, otwieramy jakieś drzwi, należy przejść przez korytarz, w którym są kolejne drzwi. To specyficzny, bliski rodzaj relacji z pacjentem. Interesujemy się też jego sytuacją rodzinną, sytuacją w pracy. Część moich pacjentów ma problemy w sferze osobistej lub zawodowej, stąd ich kłopoty ze zdrowiem. Wówczas proszę o wsparcie psychologiczne dla takiej osoby. Ważni są też przyjaciele, czyli rodzina, którą sami wybieramy.

 

Jakiej specjalności lekarze stosują medycynę stylu życia jako dodatek podczas wizyty?

Medycyna stylu życia świetnie komponuje się z medycyną rodzinną i całą interną, w tym kardiologią. Trudno jednak wymagać od wszystkich lekarzy, żeby prowadzili całą rozbudowaną diagnostykę behawioralną, pogłębiony wywiad
i dialog motywujący z pacjentem umówionym na 15-minutową wizytę. Czasem można tylko przemycić różne „sztuczki”. Uświadomić, że np. picie soku pomarańczowego nie jest równe zjedzeniu całej pomarańczy, bo nieprzetworzony owoc jest bardziej wartościowy. Kilka sekund, a dla pacjenta może to być ważny krok w podejściu do żywienia.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum